Zdziwiona odpisałam, że się
pokłóciliśmy i nie sądzę żeby chciał ze mną przebywać, ale Niall zaprzeczył.
Powiedział, że Harry był dzisiaj przybity i chyba przejął się tym co między
nami zaszło. Podczas drogi z przystanku do domu cały czas rozmawiałam z
Niallem. Chłopak próbował się dowiedzieć o co poszło, ale potem musiał kończyć,
bo przyjechała Eleonor. Przypomniał, że widzimy się o czwartej i rozłączył się.
- No pięknie. – powiedziałam
do siebie kiedy zobaczyłam mój dom.
Harry siedział pod moimi drzwiami po turecku i chyba trochę
marzł. Zatrzymałam się przy furtce i popatrzyłam na niego ze smutkiem. Powoli
szłam w jego stronę nie bardzo wiedząc na co mam się przygotować, czy na
kłótnię, czy na czułe słówka i przeprosiny. Kiedy zatrzymałam się przed
schodkami Harry wstał i poprosił żebym do niego podeszła. Niepewnie postawiłam
trzy kroki po czym chłopak gwałtownie mnie do siebie przytulił. Nic nie mówił,
po prostu trzymał mnie ramionach
jakbyśmy się rok nie widzieli.
- Przepraszam – wyszeptał mi
we włosy czułym głosem.
- Za co?
- Za wszystko. – odparł po
chwili biorąc moją twarz w ręce. Miał strasznie zimne dłonie, bo od jakiegoś
czasu padał gęsty śnieg. – Za to, że nie traktowałem cię tak jak powinienem. Za
to, że nie mówiłem ci jaka jesteś piękna każdego dnia, i że każdego dnia kocham
cię coraz mocniej. Za to, że wczoraj nie odbierałem telefonów i za to, że cię
zraniłem. Ashley to koleżanka mojej siostry, którą wczoraj odwiedzaliśmy w
szpitalu, bo miała wypadek. Przepraszam jeżeli myślałaś, że może być kimś
ważnym dla mnie. Przepraszam.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Stał przede mną taki
niewinny, taki skruszony, że przypominał małe dziecko, które żałuje, że zepsuło
zabawkę. Staliśmy nieruchomo, a wokół nas wirowały płatki śniegu, które
osadzały nam się na rzęsach i czubkach nosów. Nie przychodziło mi nic
sensownego do głowy, więc zrobiłam najgłupszą rzecz jaką mogłam: wspięłam się
na paluszki i pocałowałam go najczulej jak umiałam. Przez chwilę nic się nie
działo, ale potem poczułam jak unoszę się w powietrze. Harry wziął mnie na ręce
i okręcił jakbym była małym dzieckiem. Nie mam zielonego pojęcia jak udało mu
się przy tym cały czas mnie całować w taki sposób, że cały mój świat wirował.
- Kocham cię. – powiedział
czule, kiedy nasze usta oddzieliły zaledwie milimetry. Popatrzyłam mu głęboko w
oczy i znalazłam tam odpowiedź na moje nieme pytanie.
- Ja też cię kocham. –
wyszeptałam i spuściłam wzrok. Czułam się tak szczęśliwa, że trudno to opisać
słowami. Chciało mi się krzyczeć, skakać z radości i śmiać, bo wreszcie mój
świat nabrał sensu! Byłam najszczęśliwszą osobą pod słońcem!
- Co cię tak cieszy? – spytał
Harry kiedy wchodziliśmy do domu, a ja najzwyczajniej w świecie zaczęłam się
śmiać. Podbiegłam do niego i wskoczyłam mu na barana śmiejąc się jak
nienormalna.
- Tak bardzo cię kocham. –
wyznał Harry biorąc mnie na ręce jak dziecko. Oplotłam mu nogami pas i
uśmiechałam się figlarnie. – No i co się tak szczerzysz? – spytał z łobuzerskim
uśmiechem.
- Pocałuj mnie Harry! –
zażądałam dziecinnym głosem.
- Phi, chciałabyś! – odparł
odwracając twarz. Poszedł ze mną do kuchni i posadził na blacie.
- No proooszę… Proszę,
proszę, proszę! – jęczałam mu do ucha. – Nie odczepie się. – pogroziłam.
- O patrz! Tu masz kanapkę! Z
nią się całuj, a nie mnie męczysz. Co ja jestem, rozdawacz całusów? – żartował
sobie ze mną.
- No! – potwierdziłam
bezczelnie.
- Osz ty… - pokręcił z
politowaniem głową i przysunął się bliżej mnie.
- Pocałuj mnie tak jakby nie
istniał świat. – powiedziałam zmysłowo.
- Ty jesteś całym moim
światem. – wyszeptał mi w zagłębienie w szyi po czym wpił mi się w wargi.
Cały świat zawirował. Harry całował mnie namiętnie, z
pożądaniem, a ja nie pozostawałam mu dłużna. Spletliśmy się w miłosnym geście i
straciliśmy zupełnie poczucie czasu. Nie jestem w stanie opisać co przez ten
czas wyprawiało moje serce, ale jestem prawie pewna, że kołatało się z całych
sił. Jeszcze nigdy wcześniej nie całowaliśmy się w taki sposób, nie tak
zachłannie. Kiedy straciliśmy oddech oderwaliśmy się od siebie i oboje ciężko
oddychaliśmy.
- Dziewczyno! – wysapał Harry
przeczesując włosy. – Skąd w tobie tyle… Boże!
- Nie znasz mnie jeszcze
dobrze. – zaczęłam się śmiać i wyjmować gotową pizzę z lodówki. – Głodny?
- I to jak! Daj, ja zrobię. –
wyręczył mnie i zaczął nastawiać piekarnik.
- To ja lecę się przebrać. –
krzyknęłam i pognałam do pokoju żeby przygotować się na spotkanie z Eleonor.
Wybrałam jedwabną białą bluzkę w niebieskie paski,
granatowe spodnie o długości 7/8, a do tego balerinki w kwiatki. Do spodni
założyłam brązowy pasek, a na rękę srebrną Lilou. Elegancko, ale prosto.
Następnie moje kroki skierowałam do łazienki. Zbiegłam tylko szybko na dół,
żeby sprawdzić jak idzie Harremu.
- O mnie się nie martw. –
usłyszałam, więc wróciłam do łazienki.
Lekki makijaż, trochę za bardzo dziewczęcy, ale mam dopiero
17 lat! Dziesięć minut i byłam gotowa. W tym czasie mój chłopak (Jejku jak to
dziwnie brzmi!) nakrył do stołu i wyłożył pizzę. Kiedy mnie zobaczył na chwilę
się zawahał po czym obszedł mnie dokoła i wydusił z siebie:
- Wow.
- Dziękuję. – zaczęłam się
śmiać. – Chodź jemy, bo zaraz musimy wychodzić. – pogoniłam go.
Podczas obiadu rozmawialiśmy o mojej szkole i Gali Brit
Awards, która zbliżała się wielkimi krokami. Harry twierdził, że sama nominacja
była wielkim zaszczytem i nie wierzył, że uda im się wygrać.
- Idę o głowę, że wygra Adele
albo Jessie J. – mówił.
- A ja w was wierze. –
przekonywałam go gryząc zimną już pizzę. – Macie mnóstwo fanek, nie tylko w
Anglii. Stany, Europa, a w szczególności Polska. Nawet nie wiesz jaki tam jest
teraz szał na waszym punkcie!
Było mi bardzo miło, kiedy Harry powiedział, że mnie ze
sobą zabierze na galę. Poznam takie sławy jak Adele, myślałam. Po skończonym
obiedzie wszystko posprzątaliśmy, a ja przybliżyłam mu mój plan swatania Nialla
z Marleną. Opowiedziałam mu, że ona mu się podoba, i że w piątek ją do nich
przyprowadzę. Harry nie za bardzo się ucieszył, ale wiedziałam, że będzie
dobrze (bój się Marlena! :D ). Wzięłam torebkę i wyszliśmy na dwór gdzie
szalała śnieżyca.
- Harry ja zamarznę! –
narzekałam kiedy uświadomiłam sobie, że wyszłam z domu w balerinkach.
- Nie marudź. – odrzekł
chłopak i już po raz trzeci dzisiaj wziął mnie na ręce i pobiegł w stronę ich
domku. Trzęsło mną jak workiem ziemniaków, ale przynajmniej oboje będziemy
suszy. Harry postawił mnie dopiero w progu, a ja złapałam go za rękę żeby
poczuć się pewniej.
- Będzie dobrze. – podniósł
mnie na duchu. – Przecież ona cię nie zje.
Uśmiechnęłam się tylko i nieśmiało nacisnęłam dzwonek. Po
chwili usłyszeliśmy tupot przynajmniej kilku słoni, ale otworzyli nam tylko
Zayn i Niall.
- Gołąbeczki już pogodzone? –
spytał od razu blondyn zapraszając nas do środka.
- Jak widać. – powiedział
Harry dając mi buziaka w policzek.
- Już dość tego słodzenia. –
wzdrygnął się Zayn i udał się do salonu, gdzie, jak przypuszczałam, siedziało
całe towarzystwo.
Po chwili przybiegł do nas Louis cały w skowronkach i
strasznie się ucieszył na widok mnie z Harrym pogodzonych. Uściskał nas szybko
i zaciągnął do salonu.
- Katie, poznaj Eleonor. –
zaczął uroczystym tonem. – Eleonor, to jest Kate, dziewczyna Harrego.
- Bardzo się cieszę, że
wreszcie cię poznałam. – powiedziała dziewczyna i podeszła do mnie żeby się
przywitać.
- Ja również. – uśmiechnęłam
się. – Louis ciągle o tobie mówił przez ostatnie dni.
- Mam nadzieję, że nic złego.
– zaśmiała się Eleonor.
- O tobie? Złego?! Kochanie
to niemożliwe. – podszedł do nie Louis i objął w pasie.
- No tak, tak. On tak zawsze.
– puściła mi oko i uśmiechnęła się szeroko do swojego chłopaka. – Ktoś głodny?
– spytała resztę, która właśnie sadowiła się wygodnie w fotelach.
- Tak! – krzyknęli chórem.
- Ale jakoś żaden nie
wykazuje ochoty do pomocy. – zaśmiałam się.
- Chodź Katie, same sobie
poradzimy. – zakomenderowała Eleonor, wzięła mnie pod rękę i udałyśmy się do
kuchni.
Zaczęłyśmy przyrządzać spaghetti carbonara. Dziewczyna
Louisa poprosiła chłopaków, żeby nakryli do stołu i posprzątali w jadalni, a my
w tym czasie zajmiemy się jedzeniem. Podczas gotowania ciągle rozmawiałyśmy!
Eleonor opowiadał mi o swojej pracy, trochę o chłopakach i spytała jak nam się
z Harrym układa, bo już nawet w gazetach są o nas plotki.
- Dzisiaj mieliśmy małą
sprzeczkę. – zwierzyłam się jej.
- Ojć, o co poszło? – spytała
z troską.
- Zwykłe nieporozumienie.
Wczoraj nie odbierał telefonów, a jak w końcu się do niego dodzwoniłam spytał
czy nie jestem Ashley. – zaśmiałam się pod nosem.
- To poważnie. – stwierdziła
Eleonor odlewając makaron. – A kim jest ta dziewczyna?
- Jakąś koleżanką jego siostry.
W tym momencie do kuchni wpadł Niall i ukradkiem próbował
podjeść makaron, ale dostał po łapach od Eleonor i pełen skruchy wrócił z
powrotem do chłopaków.
- Ale już wszystko dobrze? –
upewniła się.
- Jak najbardziej. –
potwierdziłam przytulając się do Harrego, który właśnie przyszedł po sztućce.
Dostałam buziaka i chłopak zniknął.
- Muszę przyznać, że inaczej
sobie ciebie wyobrażałam. – odezwała się po pewnym czasie Eleonor. – Sądząc po
Caroline, ostatniej dziewczynie Harrego, nie myślałam, że będziesz młodsza ode
mnie. – zaczęła się śmiać.
- Hm, dziękuję? –
uśmiechnęłam się i dodałam – Mam nadzieję, że się zaprzyjaźnimy.
- Jestem tego pewna! –
odrzekła po czym zaniosłyśmy jedzenie na stół.
Wszystko
już było gotowe. Biały obrus rozłożony, wino ponalewane, a w jadalni nie było
śladu śmieci, które królowały w reszcie pokoi. Chłopacy się postarali, nie
powiem. Louis, Liam i Harry wpięli sobie czerwone różyczki w marynarki, a Niall
i Zayn udawali, że płaczą z braku dziewczyny. Wszyscy usiedliśmy do stołu i
zaczęliśmy jeść. Obiad minął w, powiedziałabym, rodzinnej atmosferze. Ciągle
ktoś się śmiał i nigdy nie było cicho. Louis ciągle opowiadał jakieś zabawne
historyjki z nim i Eleonor, ale po którejś z rzędu Zayn zaprotestował i
powiedział, że robi mu się niedobrze. To trochę oziębiło naszą sielską ucztę,
ale nikt nie chciał dać tego po sobie poznać.
Kiedy
Harry z Liamem sprzątali zauważyłam, że Zayn wychodzi na taras. Postanowiłam,
że dowiem się o co chodzi. Wstałam i niepostrzeżenie udałam się za chłopakiem.
Stał oparty i balustradę i palił.
- Hej, co cię gryzie? –
spytałam bez ogródek.
- Co? Nie, nic. – odparł
zmieszany. – Wracaj do reszty, zaraz przyjdę…
- Nie. Jeden z moich
przyjaciół jest smutny i nie mogę tego zignorować.
- Nic mi nie jest.
- To czemu palisz? – zadałam
mu bolesne pytanie, ale nie miała innego wyjścia.
Chwila ciszy.
- Bo muszę. – powiedział w
końcu. – Wiem, że fankom to się nie podoba, ale nie mam innego wyjścia. Kate,
ja po prostu muszę. – dodał z frustracją w głosie.
- Zayn. Rozumiem. – podeszłam
i przytuliłam go. W porównaniu do Harrego on wydawał się ogromny, mimo że
wzrostem byli do siebie podobni. – Mogę? – spytałam się wyciągając rękę po
tlącego się papierosa.
- Nie! Jesteś nieletnia!
- Oj przestań. No nie bądź
taki. – upierałam się dalej.
- Jak Eleonor pojedzie. –
powiedział szeptem Zayn i wyrzucił niedopałka na ogród. – Wracajmy.
Kiedy weszliśmy do salonu Eleonor spojrzała na nas z
ciekawością, ale wiedziałam, że też się martwiła. Uśmiechnęłam się do niej i
pokiwałam głową na znak, że wszystko gra. Nie zdążyłam nawet dojść do fotelu
kiedy ktoś złapał mnie w pasie i gwałtownie pociągnął do tyłu.
- Gdzie to się tak panienka
szwęda? – spytał Harry całując mnie w szyję.
- A co ty dzisiaj taki całuśny
się zrobiłeś? – zaśmiałam się i odepchnęłam go po czym pobiegłam do blondyna i
wskoczyłam mu na kolana. – Niall! Ten pan mnie goni i chce mnie całować!
- Ja cię obronie. Spokojnie,
już żaden pan nie będzie cię gonił. Słyszeli? – zwrócił się do reszty. – A
tobie kochasiu proponuję zająć się Louisem, zobacz jaki samotny tam siedzi.
- Chodź do mnie Harry! –
wydarł się chłopak i rozłożył ramiona. – O tak! Brakowało mi tego, a tobie?
- Również. – odparł Harry
przytulając się do przyjaciela. – Chodź to teraz zrobimy.
- Wiesz jak mnie uszczęśliwić!
– powiedział Louis z łobuzerskim uśmiechem po czym obaj zniknęli za ścianą.
Wszyscy zaczęliśmy się śmiać
czekając na dalszy rozwój wydarzeń. Po chwili dobiegł nas jęki, sapania i
westchnienia wkomponowane w rytmiczne uderzanie o ścianę.
- Tak! Mocniej Harry,
mocniej! – krzyczał Louis z trudem powstrzymując się od śmiechu.
- Oh! Louis, Louis! Tak! – wtórował
mu Harry, który tam chyba płakał ze śmiechu.
Po
pewnym czasie sapania ustały i chłopcy wyłonili się zza ściany udając
zmęczonych. Harry zapinał rozporek a Louis ocierał pot z czoła.
- To po co ja tu
przyjeżdżałam? – spytała oburzona Eleonor.
- Oj, ale nie obrażaj się od
razu, słonko. – chciał ją udobruchać chłopak.
Nie pamiętam kto, ale w pewnym momencie ktoś zaproponował
grę w Kinecta co spotkało się ogólnym uznaniem. Wybraliśmy tenis, w który
najpierw grał Liam z Zaynem, potem Eleonor z Niallem, Ja z Louisem i Harry z
Zaynem, który zdobył najwięcej punktów. Kolejną wybraną dyscypliną był zjazd na
nartach. Tutaj to było szaleństwo! Każdy się wydzierał i dopingował inną osobę,
dostaliśmy kilka kopniaków w wypięte tyłki i generalnie świetnie się bawiliśmy.
Tym razem ja wygrałam, ha! Potem serię zwycięstw mieli Niall, Eleonor, Harry i
Louis tylko Liam niczego nie wygrał bo poszedł rozmawiać z Danielle i nie było go
przez godzinę.
Nastała jednak pora na rozstanie, Eleonor była zmęczona
lotem, a ja musiałam wracać do domu. Pożegnałyśmy się i ustaliłyśmy, że jak
przyjedzie jeszcze Danielle to musimy się gdzieś razem wybrać. Uściskałam
wszystkich na pożegnanie i wyszliśmy z Harrym na dwór. Śnieg cały czas padał
więc pożyczyłam buty od Nialla i czapkę od Zayna. Kiedy zamknęły się za nami
drzwi bez namysłu rzuciłam w Harrego śnieżką.
- Ej! – obruszył się i
strzepnął śnieg z kurtki.
- Dorosły się znalazł! – krzyknęłam
do niego i rzuciłam jeszcze jedną śnieżkę.
- Niej tylko cie złapię!
Pożałujesz tego!
Zaczęłam przed nim uciekać co chwila odwracając się i
celując w niego kulką. Trzy czwarte nie trafiały, ale jedną udało mi się
wymierzyć prosto w jego loczki.
- Ha! – krzyknęłam
triumfalnie, ale po chwili Harry wpadł na mnie z impetem i wylądowaliśmy oboje
na śniegu. – Tylko nie w twarz! Proszę! – błagałam go bo zupełnie nie mogłam
się ruszyć. Harry trzymał mi nadgarstki nad głową i usiadł na mnie okrakiem. W
jednej ręce trzymał śnieżkę i celował prosto w moją głowę.
- Nie?! A moje loczki?!
- To był wypadek! –
tłumaczyłam się próbując się spod niego wydostać. – Ugh, ciężki jesteś.
- Ciężki?! O nie, to już
przesada! Masz za swoje! – powiedział po czym wymierzył mi śnieżką prosto w
twarz.
- Harry! – wydarłam się na
niego i zaczęłam obrzucać go śniegiem. Niech ma za swoje! – Jestem cała mokra!
- Ale to nie moja wina
przecież, sama się przewróciłaś.
- No jasne! Wszystko moja
wina. – powiedziałam obrażona. Harry nie odpowiedział. Pochylił się tylko i
ucałował w czoło.
- Wstawaj królewno. – podał
mi rękę i od razu jak się podniosłam przytulił do siebie.
- Harry? – zaczęłam wtulona w
jego ramiona.
- Hmm? – mruknął bawiąc się
moimi włosami.
- Wiesz, że mogłabym tak stać
całą wieczność, ale muszę wracać do domu. – powiedziałam smutna.
- No tak, chodźmy. –
westchnął i złapał mnie z rękę po czym ruszyliśmy w moją stronę.
Przez cały czas szliśmy przytuleni i co chwila się całowaliśmy.
Stwierdziłam, że mieliśmy dzisiaj bardzo przytulano-całuśny dzień, który, nie
powiem, szalenie mi się spodobał. Kiedy przyszedł czas na pożegnanie Harry
pocałował mnie do utraty tchu.
- Do jutra. – powiedział i
wrócił w swoją stronę.
A ja patrzyłam z nim zakochana na zabój. Był moim skarbem,
moim światem. To dla niego budziłam się każdego dnia i zasypiałam żeby móc go
jutro z powrotem zobaczyć. Ach, ta miłość…
Świetny!! Kocham twojego bloga!! Dodaj następny jak najszybciej!! PROSZĘ!!
OdpowiedzUsuńCzytam go od samego początku i bardzo bardzo mi się podoba za każdym razem sprawdzam czy nie ma nowego rozdziału
OdpowiedzUsuńhttp://sarai1d.blogspot.com/2012/04/rozmowa-z-harrym.html
kurde no uwielbiam twojego bloga ale chyba go coraz bardziej zaniedbujesz! codziennie wchodzę i patrze czy może dodałaś nowy rozdział a tu nic..rozumiem -brak czasu- ale kurde no jesli sie zaklada bloga to sie nim interesuje choć troche bo z twojej strony tego nie ma niestety :<
OdpowiedzUsuńwłaśnie to już drugi raz kiedy jest taka długa przerwa napisz przynajmniej że nie masz czasu czy coś w tym stylu i kiedy mniej więcej planujesz dodanie nowego rozdziału piszesz naprawdę CUDNIE i mam nadzieje te przerwy w dodawaniu to tylko brak weny :<
UsuńNiestety, ale muszę się zgodzić z klaudia1Dlove.
OdpowiedzUsuńCzekam (z wielką niecierpliwością) na NN.
http://1discoming.blogspot.com/
xoxo, Blair