niedziela, 4 marca 2012

13. Potwory i Spółka (part II)

Usiadłam na jedynym wolnym miejscu, z boku klasy, przede mną siedziały „czytaczki książek”, które nawet teraz miały je otwarte na ławce, a za mną blondynek w sweterku w paski. Wyjęłam książki i miałam ochotę zapaść się pod ziemię, kiedy nauczyciel zaczął odczytywać listę. Doczytał do numeru 12, a potem się zatrzymał.
- Widzę, że mamy nową osóbkę w klasie. –zaczął szukać mnie wzrokiem po sali. - Witam, witam! Pokaż no się nam.
            Przełknęłam głośno ślinę i powoli wstałam z nieśmiałym uśmiechem na ustach. A jak każe mi coś powiedzieć, myślałam gorączkowo przy okazji rozglądają się po klasie.
- Przedstaw się nam. – poprosił nauczyciel odchylając się na krześle.
- Jestem Katie… - zaczęłam nieśmiało, ale nie miałam okazji dokończyć.
- Miło mi. Jestem pan Long i będę cię uczył matematyki rozszerzonej przez najbliższy rok. – przerwał mi facet bezceremonialnie. – Usiądź. – rozkazał po czym wrócił po odczytywania listy.
            Lekcja minęła mi na próbach ogarnięcia rachunku prawdopodobieństwa i przysłuchiwaniu się rozmów chłopaka za mną z kolesiami z ławki jeszcze dalej. Gadali o jakimś nowym filmie z Nicolasem Cage’m, na który chcieli się wybrać. Przeraziłam się kiedy usłyszałam, że do domu mamy zadane cztery strony zadań, których w ogóle nie rozumiałam.           Kiedy zabrzmiał dzwonek, wszyscy, jak wysadzeni z procy, wystrzelili z klasy rzucając krótkie „…widzenia…” w stronę nauczyciela, który pakował swoje podręczniki do teczki. Wyszłam razem z Janet i jej przyjaciółkami i razem poszłyśmy pod salę numer 109 na angielski.
- Opowiedz nam coś o sobie. – zaproponowała Lizy kiedy całą grupką udałyśmy się do łazienki przepełnionej blondynkami przeglądających się w lustrze. Kiedy przechodziłam obok jednej z nich obdarzyła mnie nienawistnym spojrzeniem i odgarnęła tlenione włosy.
- Co chcecie wiedzieć? – zapytałam.
- Wszystko! – odkrzyknęły chórem przyciągając uwagę innych dziewczyn.
- Czym się interesujesz? – spytała Marta zamykając drzwi odcinając ciekawskie uszy.
- Filmy, muzyka, a i maluję. – dodałam nieco zawstydzona. Nie lubiłam o tym mówić.
- Serio?! – podchwyciła temat Sarah. – Ja też! Ale jakoś mi nie idzie.
- Mnie też nie. Większość rysunków leży w szufladzie i nikt ich nie widział.
- A ulubiony przedmiot? – spytała Janet pudrując nosek.
- Matma, biologia i polski. – odpowiedziałam bez zastanowienia.
- A Directionologia? – spytała wyniośle blondynka, która na początku patrzyła na mnie nienawistnie. Teraz stała w drzwiach z obstawą trójki identycznie wyglądających klonów „Blondi” i mierzyła mnie wzorkiem, pod którym mimowolnie się kuliłam.
- Słucham? – spytałam lekko oszołomiona. O co jej chodziło?
- Oh, już nie udawaj złotko. – zaśmiała się sarkastycznie. – Fiona? – spojrzała w kierunku jednej z towarzyszek wyciągając dłoń w jej stronę.
Dziewczyna pośpiesznie zaczęła szukać czegoś w torbie, a po chwili wyciągnęła z niej kolorowe pisemko. Blondi wzięła ja do ręki.
- Nie powiesz swoim koleżankom jaka z ciebie szmata?! – wydarła się na całą łazienkę i praktycznie wepchnęła mi gazetę w ręce. Szczęka mi opadła kiedy na okładce zobaczyłam twarz Harrego, a pod nią podpis: „Czyżby już nie singiel?”.
            Poczułam jak Janet zagląda mi przez ramię, a reszta dziewczyn zaczęła coś szeptać między sobą. Z walącym sercem przewracałam kartki w poszukiwaniu tej jedynej.
- Strona 34. – podpowiedziała Fiona ze złośliwym uśmieszkiem na ustach.
            I nagle moim oczom ukazały się zdjęcia. Mnóstwo zdjęć pokazujących Harrego. Harrego i mnie. Oraz mnie samą. Na stronie piętrzyło się od tytułów typu Harry Styles zajęty?, Kim ona jest? Czyżby coś poważnego?
- Skąd to masz? – zapytałam Blondi na co zareagowała histerycznym śmiechem.
- Kochana! Cały Londyn to czyta. A teraz posłuchaj. – podeszła do mnie i popatrzyła prosto w oczy spojrzeniem przeszywającym człowieka na wylot. – Trzymaj się od niego z daleka, albo możesz się nie pokazywać w tej szkole. Zrozumiane?
            Nie widziałam co powiedzieć. O co tej dziewczynie chodziło?! Była dziewczyną Harrego, jego siostrą, przyjaciółką? Czy po prostu zazdrosną fanką? Pokiwałam głową i minęłam ją bez słowa, a na dowidzenia usłyszałam:
- Nie chce cię więcej widzieć!
            Dziewczyny w łazience za drzwiami patrzyły na mnie z niedowierzaniem kiedy wychodziłyśmy. Cały czas oszołomiona usiadłam pod ścianą i patrzyłam się na Janet i jej przyjaciółki nieobecnym wzrokiem.
- Co ja jej zrobiłam? – spytałam po chwili.
- Dziewczyno! To była Bethany Jordan, największa gwiazda w szkole! Spotkała kiedyś wszystkich chłopaków i teraz obnosi się tym wszędzie. – wytłumaczyła mi Janet siadając obok. Reszta dziewczyn odeszła idziesz korytarzem głośno dyskutując.
- Ale czemu się tak wkurzyła jak zobaczyła zdjęcia moje I Harrego? – pytałam nadal niczego nie rozumiejąc.
- Cała szkoła teraz o tobie mówi. A ona jest zazdrosna. – podsumowała Janet popijając soczek. – Lepiej trzymaj się z nami, nie wiadomo co jej do głowy strzeli kiedy zobaczy cię samą.
- Dzięki, pomogłaś. – zaśmiałam się sarkastycznie.
- A to wy jesteście razem? – spytała ciekawskie.
- Nie. – zaprzeczyłam odwracając wzrok. – Poznałam ich jak się przeprowadziłam, są moimi sąsiadami.
- O Matko, jak fajnie! Rozmawiałaś z nimi?! Poznałaś Zayna?! ­– zaczęła się emocjonować Janet piszcząc przy tym niemiłosiernie.
- Tak, poznałam, ale na żywo są brzydsi niż w telewizji. – żartowałam. Chwilę jeszcze rozmawiałyśmy, a kiedy zadzwonił dzwonek Janet szybko pobiegła do przyjaciółek opowiedzieć o moich znajomych.
            W czasie kiedy czekałam na nauczyciela oparta o ścianę, podszedł do mnie jakiś chłopak i spytał czy chciałabym usiąść z nim na angielskim.
- Facet jest strasznie złośliwy i pewnie przyda ci się obrona. – dorzucił z zabójczym uśmiechem. Był wysoki i umięśniony. Kasztanowe włosy, lekko potargane, duże brązowe oczy schowane za Ray Banami.
- Jasne, byłoby miło. – uśmiechnęłam się i weszliśmy do klasy. Chłopak ciągle nawijał! Podczas sprawdzania listy śmiał się z czyjegoś nazwiska, przy czym jego nie było lepsze: Josh Pierdecki. Dla niego to oczywiście śmieszne nie było, ale ja wyłam ze śmichy kiedy nauczyciel go wyczytał.
- Słyszałem, że miałaś spotkanie z Bethany. – zagadał szeptem.
- No, niezbyt miłe.
- A czego się spodziewałaś? To taka zdzira, że głowa boli. Potrafi zniszczyć każdego!
- A jej obstawa? – spytałam przepisując temat.
- Potwory i Spłóka?! Boże, klony Bethany, nie odstępują jej na krok i robią wszystko co ona. Miley jest jeszcze całkiem spoko, bo niedawno dołączyła do tej zgrai, ale reszta jest już zepsuta do szpiku kości. – opowiadał mój kolega z ławki. W pewnej chwili przerwał mu nauczyciel.
- Masz ochotę podzielić się z nami swoim wywodem? – zapytał stając nad nim.
- Nie, panie psorze. – wyjąkał Josh i spuścił głowę.
- Na pewno nie? Ja z chęcią posłucham. – męczył go nadal.
- Przepraszam. - wydukał zawstydzony Josh.
- I żeby mi to było ostatni raz. - ostrzegł go nauczyciel i wrócił do pisania notatki na tablicy.
              Reszta lekcji minęła nam na pisaniu karteczek, żeby przypadkiem profesor się nie zorientował, a kiedy znowu dzwonek oznajmił koniec angielskiego wyszliśmy śmiejąc się rzeczy jakie Josh na niego wymyślał. Idąc korytarzem zaczepił mnie jeden chłopak i spytał czy przejdę się z nim do szafek.
Spojrzałam na Josha, ale ten już gdzieś niknął, więc zgodziłam się.
- Nowa jesteś? - spytał kiedy dochodziliśmy do pustego  korytarza.
- Taa. - potwierdziłam zamyślona.
- To to cię czegoś nauczy żeby nie zadzierać z Bethany. - powiedział po czym wymierzył mi prosto w twarz.


                                       
Trochę zamieszania, ale Show must go on! Strasznie mi się ten rodział podoba, no i dziękuję ze tyle dobrych słów. Jesteście MEGA! <33

3 komentarze:

  1. MEGA!! A co będzie z chłopakami? Będą strasznie wkurzeni za tę całą sprawe? :P

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny, nie mogę doczekać się następnego dawaj jak najszybciej!!!

    OdpowiedzUsuń