Znacie to uczucie, kiedy
obudzicie się wcześnie rano, a potem nie możecie zasnąć i przewracacie się z boku na bok usypiając na
pięć minut? Okropne, prawda? Tak wyglądał mój poranek. W końcu otworzyłam
książkę i zaczęłam czytać. Zabrałam się za Romeo i Julię, którą dosłownie kochałam. Z lektury wyrwał mnie głos mamy wchodzącej na paluszkach do pokoju.
- Nie śpisz już? – spytała
siadając na łóżku.
- Od jakiejś godziny, a
co?
- Nic, nic, tak sobie
myślałam, że skoro niedługo zaczynasz szkołę, to może chciałabyś pojechać na
zakupy i trochę poszaleć. – była nieco zawstydzona, rzadko składała takie
propozycje. Uśmiechała się do mnie nieśmiało. I jak ja miałam jej powiedzieć,
że umówiłam się z chłopakami? No jak?!
- Byłoby super. –
odpowiedziałam w końcu. Wiedziałam, że się cieszy.
- To o której chcesz
jechać?
- Od razu! – wykrzyknęłam
nie dlatego, że tak strasznie chciałam jechać, tylko dlatego, że wtedy po
południu miałam czas dla chłopaków.
Szybko wyskoczyłam z łóżka, a mama poszła robić
śniadanie. Postanowiłam trochę się wystroić, lubię to robić zawsze jak gdzieś
wychodzę. Założyłam beżowe materiałowe rurki, do tego białą luźną bluzkę z
mapetami i krótkim rękawkiem oraz granatowy sweterek z łatami na łokciach w stylu
studenckim. Zeszłam na dół i powitałam wszystkich promiennym uśmiechem. Zapowiadał się
udany dzień.
Po skończonym śniadaniu w naprawdę miłej atmosferze,
poszłyśmy się z mamą szykować do wyjścia. Napisałam do Niall’a sms’a, że chciałabym
się spotkać około szesnastej, na co chłopcy się zgodzili. Zaproponowali, że
przyjdzie po mnie któryś z nich i zaprowadzi do nich do domu. Tak, to z
pewnością musiał być udany dzień.
Wskoczyłyśmy do samochodu i już nas nie było. W drodze do
centrum handlowego rozmawiałyśmy o mojej nowej szkole i mamy pracy. W pewnym momencie w radiu puścili piosenkę: One Direction „What makes you beautiful”. Potem prowadzący programu
opowiadał o ich nowej płycie i o tym, że nikt nie wiem gdzie się teraz
ukrywają. Pojawiły się spekulacje, że chłopcy wyjechali do Stanów, albo na
wakacje do ciepłych krajów. W Polsce nie znałam tego zespołu, dopiero tutaj
usłyszałam ich piosenkę.
Na zakupach spędziłyśmy dobre trzy godziny. Przymierzałam wszystko, zaczynając od zimowych czapek i nauszników, a
kończąc na pięciopalczastych skarpetkach w żyrafy oraz butach emu. Mama za to
wybierała pośród garsonek, eleganckich spódnic i torebek, bluzek z
kołnierzykiem i czarnych szpilek. Doradzałyśmy sobie nawzajem.
- Powinnaś wziąć to lekko
różową bluzkę w paski i do tego szarą spódnicę do kolan. Może to nieco
oklepane, ale będziesz wyglądała zabójczo. – komplementowałam mamę.
- Myślisz…? Dobra,
przynieś mi je. – mówiła, ale po przymierzeniu na jej twarzy malował się wyraz
niezadowolenia. – Nie ma mowy! W tej bluzce wyglądam jak trup, a spódnica
poszerza mnie w biodrach! Zabieraj to ode mnie!
Tak mniej więc wyglądały nasze rozmowy w przebieralni.
Bawiłyśmy się tak dobrze, że mama zadzwoniła do taty i oznajmiła, że muszą się
sami postarać o obiad, bo my zjemy na mieście. Tak też zrobiłyśmy. Obładowane
masą siatek (zawsze chciałam tak chodzić po ulicach! W każdym filmie gwiazdy
tak wyglądały) usiadłyśmy w małej pizzeri i nagle pojawił się problem. Wielki
problem! Nie wiedziałam jaką pizze wybrać. Hawajską, czy może Capriciozę, a
może jeszcze inną. Wegetariańską na przykład. Było tylko jedno rozwiązanie - musiałam
zadzwonić do Ani. To był nasz mały zwyczaj, że ona wybiera danie dla mnie, a ja
dla niej.
- Nadal siostra musi ci
wybierać jedzenie? – spytała mama.
- Tak, jest w tym
najlepsza! Pamiętasz żebym kiedykolwiek nie zjadła czegoś co zamówiła mi Ania?
- Tak. – powiedziała i
zaczęła się śmiać. – Dwa lata temu w Chorwacji, jak wzięła dla ciebie spaghetti
z owocami morza. Nigdy nie zapomnę twojej miny, kiedy zobaczyłaś te wszystkie
małże i ośmiornice!
- Ośmiornice akurat były
dobre!
- Ale kalmary już nie,
prawda? – potwierdziłam skinieniem głowy.
Po zjedzeniu pysznego
obiadu, zapłaciłyśmy i wróciłyśmy do domu. Uzgodniłyśmy z mamą, że nie powiemy tacie, że spotykam
się z Harrym; bo tylko o nim powiedziałam; ale skłamiemy, że Marlena mnie
zaprosiła. Swoją droga mama bardzo się cieszyła, że już kogoś poznałam. Ja też
byłam z siebie dumna.
Jak dojeżdżałyśmy do domu,
dochodziła trzecia, co oznaczało, że do spotkania mam jeszcze pełną godzinkę.
Wzięłam Anię pod pachę i zamknęłyśmy się w moim pokoju. Miałam co do niej
niecne plany. Mała miała mi doradzić co na siebie włożyć. Przymierzałam setki
kompletów świetnie się przy tym bawiąc. Ania tańczyła po całym pokoju do piosenki
Domino, której słuchałyśmy na okrągło.
W końcu zostałam w
rzeczach, w których byłam w sklepie, ale zdjęłam sweterek, a zamiast niego
włożyłam granatowy żakiecik. Całości dopełniały kremowe balerinki z czerwoną
kokardą. Trochę pudru oraz tuszu do rzęs i byłam gotowa dwadzieścia minut. Sukces!
Weszłam na fejsa, żeby
zobaczyć co słychać w Polsce i u moich znajomych ze szkoły. Pojawiło się kilka
nowych zdjęć z sobotniej imprezy, na którą byłam zaproszona. Widać, że wszyscy
się dobrze bawili. W końcu balangę robiła Jagoda, to czego innego można się
było spodziewać. Wódka to główny gość, bez niej nie ma zabawy! Druga zasada:
jak jesteś w związku, to albo nie przychodzisz, albo się tym nie przejmujesz,
bo zepsujesz wszystkim imprezkę. Udajesz, że na ten wieczór jest singlem i tyle.
Jagoda robiła zdecydowanie najlepsze imprezy w szkole!
Nagle przypomniałam sobie
piątkę chłopców na bilboardzie jak jechaliśmy do nowego domu. Chwila moment?
Wpisałam w Google takie hasło:
„Harry Niall Louis Zayn Liam Great Britain”
Z walącym sercem czekałam,
aż strona się załaduje. No dawaj, popędzałam ją w myślach.
I nagle moim oczom ukazała
się cała piątka, którą jeszcze dziś rano widziałam przed moim domem w dresach.
Pod zdjęciem widniał podpis: „One
Direction Infection! Harry Styles, Liam Payne, Zayn Malik, Naill Horan i Louis
Tomlinson to utalentowani chłopcy, którzy szturmem podbili brytyjską scenę
muzyczną kawałkiem What makes you beutiful. Już ich kochacie, prawda?”
Siedziałam jak
zahipnotyzowana. Za parę chwil miałam się spotkać z idolami setek nastolatek,
którzy mieszkają kilka domów obok. Nie mogłam w to uwierzyć. Nie znałam ich
wcześniej (jako zespołu) i nie zaczęłam panikować i skakać po pokoju, po prostu
wyłączyłam komputer i z kamienną twarzą zeszłam na dół.
- Ja otworzę! – krzyknęła
mama odkładając książkę. Słysząc dzwonek szybko zbiegłam ze schodów, z których
do tej pory poruszałam się z prędkością godną żółwia. Albo ślimaka. Nie ważne.
- Dzień dobry, czy
zastałem Katie? – usłyszałam głos w salonie.
- Tak, tak już idzie. –
powiedziała mama poczym mnie zawołała. Na końcu schodów się zatrzymałam,
wzięłam głęboki oddech i weszłam do salonu.
W pokoju stała Harry i uśmiechał się do mnie zalotnie.
Dlaczego akurat on musiał po mnie przyjść? Nie mógł tego zrobić ktoś inny?
Przestań kaprysić jak małe dziecko, skarciłam się w duchu, ciesz się, że w
ogóle przyszedł.
- Hej. – uśmiechnęłam się
i zaczęłam zakładać kurtkę. – Idziemy?
- Em, tak jasne. Obiecuję
odstawić ją całą i zdrową. – powiedział Harry i pożegnał się z moją mamą.
Otworzył mi drzwi i wyszliśmy na dwór.
- Ładnie wyglądasz. – powiedział
i zaczął iść do przodem do mnie.
- Dziękuję. Nie idź tak,
zaraz się przewrócisz! – złapałam go za rękę i zaczęłam się śmiać.
- A wtedy mnie złapiesz? –
czarował. Boże, co ja robię?!
- Nie! Wepchnę cię w
krzaki i powiem chłopakom, że zaatakował się Yeti!
- Ejj! Pociągnął bym się
ze sobą i co byś wtedy zrobiła, hę? Nie jestem taki głupi na jakiego wyglądam.
– żartował dalej. Przekomarzaliśmy się tak jeszcze chwilę. Dobrze się czułam w
jego towarzystwie. Nie było ani jednej niezręcznej ciszy, bo Harry ciągle coś
gadał. W końcu się go spytałam gdzie chodzą do szkoły.
- Em, bo ten, my, ym, nie
tego… - plątał się. – Ja z Niall’em mamy nauczanie domowe, Louis już skończył
szkołę, a Liam i Zayn to, no, ten… Nie wiem, sama się ich spytaj.
Zaczęłam się śmiać. Chłopak wyraźnie nie umiał kłamać.
- Co cię tak bawi?
- Zdecydowanie nie umiesz
kłamać!
- Czyli uważasz, że
kłamię? – zapytał urażony.
- Tak! Bo wiem kim jesteś.
Ty i reszta. – zamurowało go. Stanął na środku ulicy z rozdziawioną buzią i
gapił się na mnie z niedowierzaniem.
- Wiesz? Na pewno?
- Tak mi się wydaje, panie
Haroldnie Styles. – wyszczerzyłam się do niego.
- Nigdy tak do mnie nie
mów. Ale skąd?! Myśleliśmy, że tutaj nikt nas nie rozpozna. Powiedz, jak się
dowiedziałaś?! No super, Liam będzie wściekły. – powiedział, kiedy
dochodziliśmy do ich domu. Wszędzie paliło się światło i było słychać śmiechy.
Harry zatrzymał mnie przed drzwiami i spytał z uśmiechem. – Jesteś pewna, że
chcesz tam wejść? Możemy jeszcze uciec we dwójkę, co ty na to?
- Otwieraj głuptasie.
Chyba nie jest tak aż tak źle.
- Czyżby? – zapytał Harry
powoli naciskając na klamkę.
- KATIE!!! – wydarła się
cała czwórka i podbiegła do drzwi.
Harry miał rację, ich salon przypinał istny skał rzeczy
zagubionych. Pudełka po pizzie, butelki po piwie innych zacnych trunkach,
skarpetki, koszule, buty. Było tam wszystko!
- Hej chłopaki! –
przywitałam się wchodząc do środka.
- Nudziliśmy się bez
ciebie. – powiedział Niall i przytulił mnie. To samo zrobiła reszta.
- Zrobisz mi kolację? –
szepnął mi Louis na ucho z szelmowskim uśmiechem.
- Jak znajdę kuchnie i
cokolwiek do jedzenia. – zaśmiałam się omiatając wzrokiem przestrzeń.
- Widzicie, mówiłem
żebyście tu ogarnęli! – włączył się Harry.
Zaprowadzili mnie do salonu i włączyliśmy telewizję. Zayn
zaproponował nam piwo, ale ja odmówiłam. W pewnej chwili Harry powiedział
chłopakom o moim odkryciu.
- No i co? W
rzeczywistości jestem jeszcze bardziej przystojny niż na zdjęciach? – dopytywał
się Louis.
- Kretynie to nie są
żarty! – bulwersował się Liam. – Nie rozumiesz, że ona może teraz każdemu
powiedzieć?! Pewnie wejdzie teraz na Twittera i rozgada, że spotkała One
Direction!
Chodził po pokoju co chwila przeczesując włosy. Reszta
rozsiadła się na fotelach i
popijała piwo. Louis siedział obok mnie i co chwilę się „przeciągał”, a gdy
jego ręka lądowała na moim ramieniu, brałam ją o odkładałam obok siebie. Tylko
Liam tak przeżył fakt, że wiem kim są. Harry posyłał mi ukradkiem spojrzenia
typu: A nie mówiłem, że tak będzie?
- Nie mam Twittera. –
przerwałam wywód chłopaka. – A poza tym jakoś nie szczycę się tym, że poznałam
sławy.
- Taa, nie szczycisz się!
Ja pierdolę Zayn, ja ty możesz teraz pić, chłopie?!
- Uspokój się stary.
Dlaczego ty to tak strasznie przeżywasz. Prędzej czy później i tak ktoś nas tu
zobaczy i się wyda.
- Nie rozumiem dlaczego
tak się tym przejmujesz. – włączył się do rozmowy Niall.
- Liam wyluzuj, będzie
dobrze. – tłumaczył Harry. – Zayn ma rację, prędzej czy później i tak ktoś by
się dowiedział gdzie jesteśmy, choćby Marlena i dałaby cynk brukowcom.
- A poza tym, skoro nie
chcieliście się ujawniać, poco mnie zaczepiliście?
Harry wymienił z Louisem spojrzenie i delikatnie pokręcił
głową. Zapadła grobowa cisza, nawet Liam przystanął i popatrzył na mnie
wilkiem.
- Skoro tak, to widzę, że
nie jestem tu mile widziana. – powiedziałam po czym udałam się w stronę
wyjścia.
- No i widzisz co
narobiłeś kretynie?! Katie, czekaj! – usłyszałam za sobą Harrego, który pobiegł
za mną do drzwi. W ślad za nim przyszedł Louis i Niall. Zayn rozmawiał jeszcze
z Liamem w salonie.
- Nie chcieliśmy, żeby to
tak wyszło. Przepraszamy za nie niego. – tłumaczył blondyn. - Chodź do mnie na
górę, to ci wszystko wyjaśnimy. Nie przejmuj się nim.
- To chyba nie jest
najlepszy pomysł.
- Nie ma mowy! Dopiero co
przyszłaś, nie wyjdziesz po piętnastu minutach. – zaoponował Louis, poczym
wziął mnie na ręce i wniósł po schodach na górę.
- Do mnie. – powiedział
Harry otwierając drzwi. Zostałam posadzona na łóżku, a chłopaki zamknęli drzwi.
Zostałam z Harrym i Louisem, ponieważ Niall poszedł pogadać z Liamem.
Koledzy wymienili spojrzenia i usiedli obok mnie. Zaczęli
mi tłumaczyć, że po skończonej trasie po Wielkiej Brytanii chcą trochę odpocząć
i pożyć normalnym życiem. Dlatego przeprowadzili się tutaj, do Nothing Hill.
Wciąż jednak nie rozumiałam dlaczego Liam tak bardzo przeżył fakt iż poznałam
ich sekret. Właściwie, co to za sekret jak miliony ludzi wiedzą kim są?!
- On jest ostatnio bardzo
nerwowy. – tłumaczył mi Louis. – Ma problemy z dziewczyną i rozładowuje emocje na nas.
Albo na tobie, jak dzisiaj. Zobaczysz, niedługo przyjdzie i będzie cię
przepraszał.
- On po prostu nie ma do
ciebie jeszcze zaufania, takiego jak my. – dorzucił Harry i obdarzył mnie
uśmiechem. Bardzo ładnym z resztą.
- Dobra rozumiem,
rozumiem. Liam ma dziewczynę tak? – zaciekawiłam się.
- O nie. Harry, ona woli
tego dupka niż mnie. – rozżalił się Louis i poszedł przytulić się do Harrego.
- Nic się nie martw
kochanie, zawsze masz mnie pamiętasz? – tulił go jak małe dziecko. Zaczęłam się
śmiać kiedy Louis włożył palec do buzi i patrzył na mnie z miną bobasa.
- Tak, nikomu cię nie
oddam, nawet jej.
- Skarbie nie bądź
zazdrosny. Kocham tylko ciebie!. – zapewniał Harry. Trochę zaczynali mnie
przerażać. Louis siedział mu na kolanach i obejmował jakby byli parą. W tym
momencie do pokoju wparował Niall. Kiedy zobaczył ich razem, zaczął się śmiać. A
może to była reakcja na moją minę?
- Oni już tak mają. Przywykniesz.
– wyjaśnił. – Hej chłopaki, ogarnijcie się, bo jeszcze Katie posądzi was o
bycie homo! No już!
Louis z udawaną niechęcią usiadł na łóżku i spoglądał
spode łba na blondyna. Harry poprawił włosy i spytał jak tam z Liamem. Okazało
się, że po rozmowie z Zaynem chłopak nieco się uspokoił. I rzeczywiście. Po
chwili usłyszałam ciężkie kroki po schodach, a potem chłopcy weszli do pokoju.
- No dawaj stary. –
poklepał go po ramieniu Zayn. Liam westchnął głęboko i zaczął mówić.
- Bo ja chciałem cię
przeprosić Katie. Trochę mnie poniosło i nie powinienem tak na ciebie
naskakiwać. Chodzi o to, że bałem się wszystkim wygadasz gdzie jesteśmy, w
końcu znamy poznaliśmy się dopiero wczoraj i nie wiedziałem jak zareagujesz, że
jesteśmy sławni. Jestem przyzwyczajony do nieco innego zachowania na widok
mojej osoby.
- No proszę jaki skromny.
Phi! – przerwał mu Louis, który został brutalnie uciszony przez Niall’a.
- Tak jak mówiłem –
kontynuował Liam. – nie widziałem czy nie zaczniesz biegać po całym domu i
wydzierać się, że poznałaś One Direction. – urwał na chwilkę. – Przepraszam.
- Nie ma sprawy. Nie masz się co
martwić, nie jestem waszą fanką; bez urazy; nie rozgłoszę zaraz całemu światu,
że was nam.
- Nie jesteś moją fanką?!
– udał oburzonego Louis. – Obrażam się!
- Niestety, jestem tylko
fanką Harrego! – żartowałam. – Przepraszam, ale tym wpadnięciem skradł moje
serce.
- Widzisz kochanie?!
Mówiłem, że tak będzie! Wiedziałem, że w końcu jakaś dziewczyna stanie na
drodze naszej miłości. – użalał się dalej Louis.
- Nikt nas nie rozdzieli!
Mogę kochać i ciebie i ją. – pocieszał go Harry obejmując mnie. Naszą komedię
przerwał Zayn tłumacząc, że nie będę się chciała z nimi więcej spotykać skoro
już teraz odwalają takie sceny. Dobrze zrozumiałam, że oni nie są razem?
Zeszliśmy z powrotem na dół i zaczęliśmy oglądać jakiś
nudny teleturniej. W końcu Niall wpadł na pomysł żeby losować, kto będzie
gotował. Usiedliśmy
w kółeczku i zakręciliśmy butelką po piwie.
Pierwszym szczęśliwym bym Zayn. Zaczął marudzić, że on
nie umie gotować i na pewno wszystko spali. Liam drugi raz zakręcił butelką i
wypadło na kogo? Na Niall’a. Radośnie wstał, wziął przyjaciela pod rękę i
skierowali się do kuchni.
My w tym czasie zostaliśmy w salonie i przysłuchiwaliśmy
się kłótniom chłopaków. „Przykręć ten gaz do cholery! Gdzie jest masło?! Niall
uważaj na koszule!” dochodziło z kuchni. Po pewnym czasie Harry wpadł na
genialny pomysł gry w Twistera.
Liam przyniósł grę, Zayn z Niall’em jajecznicę (mocno
przypaloną) i zaczęliśmy grać!
Chciałam przeprosić, że wczoraj nie dodałam, ale miała dużo na głowie + jeszcze dyskoteka i sprawdzian z fizyki -.- Dziękuję za pozytywne reakcje i komentarz :)
Pierwsze dzień z chłopakami, awww! Mam wenę, więc może wstawię jeszcze jeden dzisiaj. Co myślicie? :)
Ło jeju ! No nie wiem co powiedzieć. Amazing!
OdpowiedzUsuńZgadzam się z koleżanką wyżej! Świetny!
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie. Dodałam mój pierwszy rozdział :D http://anotherworld-story.blogspot.com/
xx ; )
Dziękuje bardzo! :D
OdpowiedzUsuń