sobota, 25 lutego 2012

10. Spełnienie marzeń

Samochód nadal stał, co oznaczało, że nie pojechali do restauracji. Szybko wygrzebałam z torebki telefon i wybrałam numer do mamy.
            Nagle usłyszałam wibracje. Niemalże podskoczyłam ze strachu; kiedy uświadomiłam sobie, że mam zostawiła telefon w domu i to on dzwoni. Spróbowałam z tatą, ale niestety nikt nie odbierał. Zostawiłam wiadomość i rozłączyłam się. Tak samo postąpiłam dzwoniąc do Rafała. I co ja mam teraz zrobić, rozmyślałam siedząc na kanapie i obgryzając paznokcie, przecież nic nie mogło się im stać; na pewno zaraz wrócą. Muszą.
            Włączyłam telewizor, żeby w domu zrobiło się trochę głośniej i normalniej. Zastanawiałam się czy napisać do Marleny albo chłopaków, ale zrezygnowałam, myśląc, że jak rodzice wrócą, nie będą zadowoleni, że jest tyle osób w domu. Zniosłam z góry laptopa i zaczęła rozmawiać z dziewczynami, które pocieszały mnie jak mogły
Opowiedziałam im o dzisiejszym dniu i pokazałam bluzkę, którą kupiłam; bardzo się Adze spodobała. Pogadałyśmy chwilę, po czym znowu spróbowałam zadzwonić do rodziny, ale tym razem tata rozłączył się po pierwszym sygnale, a Rafał w ogóle wyłączył telefon.
            Ze łzami w oczach odłożyłam telefon obok siebie i schowałam głowę dłoniach.
- Hej, nie płacz. – pocieszała mnie Ola. – Na pewno wrócą. Pewnie poszli do kina i nie mogą odebrać. Za chwilę będą.
- To by napisali. – powiedziałam załamana.
- Popatrz na to tak – zaczęła Aga. – Rafałowi rozładował się telefon, więc nie może napisać. Poszli do kina, co było decyzją spontaniczną i zapomnieli napisać karteczki, że wychodzą. Jak za pierwszym razem dzwoniłaś, pewnie tata nie mógł odebrać, a teraz są na sali i dobrze się bawią. Na pewno jak wyjdą to zadzwonią, albo po prostu poszli do rodziców Marleny.
- Aga nie głupio nie gada, bardzo prawdopodobne, że poszli do tej tam. – wtrąciła Nati.
            To mogła być prawda, nie pisali by, gdyby szli tak blisko. Napisałam do Marleny, ale nie dostałam natychmiastowej odpowiedzi. Porozmawiałam jeszcze chwilkę i już spokojniejsza nacisnęłam czerwoną słuchawkę. Zobaczyłam, że Harry jest dostępny i postanowiłam z nim pogadać. I tu pojawiał się dylemat, a raczej dwa: pierwszy, napisać czy zadzwonić, i drugi, był sam czy z chłopakami. Postanowiłam zadzwonić.
- Cześć! – usłyszałam dosłownie po sekundzie po drugiej stronie. – Właśnie chciałem zadzwonić!
- Widzisz, telepatia! – zaśmiałam się. – Co tam u was słychać?
- Płakałaś? – zapytał Harry podejrzliwie się mi przyglądając.
- Nie, no co ty. – odpowiedziałam zmieszana próbując zakryć twarz rozpuszczając włosy.
- Kłamiesz. – przyznał z kamienną twarzą. Wstał zamknąć drzwi i z powrotem usiadł przed kamerką. Starałam się nie patrzyć na jego, co tu dużo mówić, zgrabny tyłek, ale jakoś się nie udało. – Co się stało?
- Przecież mówię, że nic. Wcale nie płaczę. – mówiłam, ale chyba niezbyt przekonująco, bo Harry zrobił znudzoną minę i patrzył na mnie jak na idiotkę.
- To przez nową szkołę? Czy może coś innego? Pokłóciłaś się z chłopakiem? Przyjaciółką?
- Nieee. – przyznałam zrezygnowana. – Moja rodzina gdzieś wyszła nie zostawiając żadnej wiadomości. Dzwoniłam do wszystkich, ale nikt nie odbiera. Zostawili samochód, więc nie pojechali do miasta i nie wiem co się z nimi stało. – ostatnie słowa wypowiedziałam praktycznie bezdźwięcznie. Spojrzałam na Harrego, jego oczy wyrażały zmartwienie.
- Czekaj. Idę do ciebie. – powiedział po chwili i od razu się rozłączył nie dając mi czasu na zaprotestowanie.
Odłożyłam telefon i przeczytałam od Marleny wiadomość. Pisała, że podobno byli u jej rodziców na obiedzie, ale wyszli jakieś dwie godziny temu. Powiedziałam sobie, że poszli na spacer po parku i zaczęłam sprzątać w kuchni. Zaniosłam torby do pokoju i ogarnęłam szybko na wypadek, gdyby Harry przyszedł z chłopakami, którzy na pewno będą penetrować mój pokój. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Rodzice?!
Jak szalona wbiegałam do przedpokoju i szeroko otworzyłam drzwi.
- Nareszcie jesteście! – wykrzyknęłam nie patrząc do kogo się tak przytulam.
- Miło, że się tak cieszysz na mój widok. – powiedział Harry i mocno mnie przytulił.
- Myślałam, że to rodzice. – przyznałam zapraszając go do środka. – Ale cieszę się, że jesteś. – dodałam widząc jego urażoną minę.
- No, to co będziemy robić? – spytał z szelmowskim uśmieszkiem rozsiadając się na kanapie. – Masz jakieś gry? Filmy?
- Pewnie liczyłeś na PlayStation albo Kinect, ale mam pewnie same głupawe filmiki. – podeszłam do szafki pod telewizorem i zaczęłam przeglądać płyty.
- Bardzo dobrze. Musisz się zrelaksować i przestać denerwować. – powiedział Harry podchodząc do mnie i siadając naprzeciwko. – Będzie dobrze. – mówił trzymając mnie za ręce i próbując złapać spojrzenie. – Poszli do parku na długi spacer, jako rodzina, są szczęśliwi i niedługo wrócą. Nie ma się co martwić. Patrz na mnie jak do ciebie mówię. – dodał z upomnieniem w głosie.
            Z trudem popatrzyłam w te ufne oczy, wiedząc, że w moich odzwierciedlają się wszystkie emocje. Patrzył na mnie jakby delikatnie, spokojnie. W jego głębokich, zielonych oczach malowało się zrozumienie, współczucie i… Ojejku, straciłam wątek. Spuściłam wzrok na nasze dłonie. Bezwiednie bawiłam się jego kciukiem wyginając go na różne strony.
            Nagle Harry złapał mnie pod brodą i przysunął swoją twarz bardzo blisko mojej. Bardzo. Blisko. Spojrzałam w jego oczy i już wiedziałam.
- Jestem tu z tobą. – wyszeptał nie puszczając mojej twarzy. Odgarnął kosmyk włosów, który spadł mi na twarz, a potem…
            Najzwyczajniej w świecie się odsunął i uśmiechnął. Co on wyprawia?! Przecież?! Przecież było tak idealnie, tak cudownie! Siedziałam przez chwilę na podłodze nie wiedząc co ze sobą zrobić.
- Oglądamy coś? – zapytał Harry lekko się uśmiechając. On chciał teraz film oglądać?! W co on sobie ze mną pogrywał?!
- Jasne! – powiedziałam szybko, żeby nie zauważył mojego rozkojarzenia. – Co chcesz?
- Horror? – zasugerował.
- Chcesz żebym do jutra nie spała? – zaczęłam się śmiać idąc do kuchni po sok. – Dawaj jakąś komedię.
- Oj nie, proszę! – marudził jak małe dziecko. Przyszedł do mnie i usiadł na blacie machając nogami. – Wszystko, tylko nie komedia romantyczna. Błagam. Uszanuj moją męską godność.
- Ja już widziałam tą twoją męską godność! – odgryzłam się wpychając mu pod pachy szklanki. Podeszłam do szafki z filmami i wyciągnęłam z niej, uwaga, uwaga…
- Madagaskar! – krzyknął Harry i podbiegł zabrać mi pudełko. Kiedy on włączał film, ja się wygodnie rozsiadłam na kanapie. Chłopak zajął miejsce obok mnie i zaczęliśmy oglądać.
            Co chwila wybuchaliśmy śmiechem przy coraz śmieszniejszych momentach, Harry kilka razy opluł się sokiem, za co został porządnie skrzyczany, że robi plamy na obiciu kanapy. W połowie filmu zrobiliśmy sobie przerwę i odgrzaliśmy popcorn w mikrofalówce. Kto by pomyślał, że jest to takie trudne! Prażona kukurydza wybuchała z opakowania i strzelała w szybkę od mikrofalówki.
            Jak już udało nam się zapanować nad agresywnym popcornem, udaliśmy się z powrotem na kanapę i kontynuowaliśmy seans. Dochodziła dwudziesta kiedy skończył się film i znowu uświadomiłam sobie brak rodziców. Usiadłam wyprostowana i spojrzałam poważnie na Harrego.
- A jeżeli coś im się stało? – spytałam przejęta.
- Nawet tak nie myśl. – pogroził zamykając moje dłonie w swoich. – Pewnie się powtarzam, ale na pewno niedługo wrócą, a my w tym czasie obejrzymy jeszcze jeden film, co ty na to?
- Pewnie masz rację… To teraz ty wybieraj! – powiedziałam zasłaniając oczy. Wiedziałam co wybierze!
- Paranormal Activity 3! – wydarł się na całe gardło zrywając się z kanapy.
- Ale to ty gasisz światło, ja niegdzie nie wstaje!
- Dobra, dobra. – machnął ręką w ogóle mnie nie słuchając.
            Przykryliśmy się kocem i z walącymi sercami zaczęliśmy oglądać. Zastanawiam się, czy szaleńcze bicie mojego serca wynikało z faktu jak przerażający jest ten film, czy z faktu, że Harry siedział tak blisko. Mogłam odwrócić głowę i pocałować go. Dosłownie! Nie zrobiłam tego jednak, dlaczego?! Obserwowałam go jedynie kątem oka.
- Mam taki interesujący policzek? – spytał z błyskiem w oku odwracając twarz. Zawstydzona spociłam głowę i wybełkotałam coś w stylu „mmmhjdnjehfjhud”
- Proszę? Nie dosłyszałem. – żartował nadstawiając ucha.
- Myślałam, że nie widzisz. – wyznałam totalnie zażenowana.
- Kochana, ja widzę nawet jeżeli ty widzisz, że nie widzę! Jestem wszechwidzący! – zaczęliśmy się razem śmiać i przepychać.
Było naprawdę fajnie. Całe zawstydzenie zniknęło i niewiadomo kiedy znalazłam się pod Harrym. Spoważniał w jednej chwili i uważnie mi się przyglądał. Ja, jeszcze nie świadoma całej sytuacji, śmiałam się do niego od ucha do ucha. Przyszedł jednak taki moment, że nawet taki nieogar jak ja, zorientował się w jego zamiarach. Spoważniałam i próbowałam odczytać z jego twarzy o czym myśli. Nasze twarze dzieliły milimetry, także czułam jego oddech na swojej skórze. Pachnął truskawkami. Albo czekoladą. A może jednym i drugim?
- Chyba nie powinniśmy. – powiedział zmartwiony i odsunął się ode mnie. Znowu!
- Dlaczego?! – spytałam nie do końca kontaktując z rzeczywistością.
- No bo, ten, no, ty masz chłopaka. – popatrzyłam na niego zdziwiona. Co ja mówię?! Ja byłam w szoku! On wiedział coś czego ja nie?! Ciekawe. :D
- Kto ci takich głupot nagadał? -  zaczęłam się śmiać do rozpuku nie potrafiąc się opanować.
- Aga, Louis, Liam i Zayn. – przyznał lekko zmieszany. – Co cię tak kurna śmieszy?!
- Ja, ja! – próbowałam wydusić między napadami śmiechu. – Ja nie mam chłopaka idioto! Czekaj, czekaj. Aga powiedziałeś?!
-  No tak. Gadałem z nią dzisiaj i powiedziała, że jesteś zajęta i jest ci ciężko, że musiałaś go zostawić w Polsce.
- To dam ci jedną radę, nigdy więcej nie słuchaj tego, co ona ci mówi. – upomniałam go stanowczo, rozmyślając nad tym co powiem Adze. Jak ona mogła?
 – To, ej, czekaj, czekaj! To mógłbym cię już dawno pocałować? – wytrzeszczył oczy i złapał moją twarz w dłonie.
- Jesteśmy! – usłyszałam krzyk dobiegający spod drzwi. No nie! Teraz?! Z niechęcią odwróciłam twarz od Harrego i powlokłam się by otworzyć. Ciekawe, jeszcze niedawno dałabym wszystko, żeby tylko moja rodzinka wróciła, a teraz wcale jej tu nie chciałam. Chciałam tylko Harrego.
- Hej! – usłyszałam szept za plecami. – Uśmiech! – przypomniał mi Harry i zabrał się do sprzątania rozsypanego popcornu, który zostawiliśmy na kanapie.
            Stanęłam przed drzwiami i wciągając powietrze gwałtownie otworzyłam.
- Gdzie wy byliście?! Tak się o was martwiłam! Jak mogliście tak po prostu wyjść i nic nie mówić?! – krzyczałam od progu.
- Spokojnie, nie wszystko na raz. – uspokajał mnie tata i wszyscy weszli do środka.
Mama rozpakowywała różne siatki, Ania pobiegła do salonu razem z tatą, a Rafał zamknął drzwi. Złapałam go za kurtkę i przycisnęłam do ściany.
- Co wy kurna robiliście?! – spytałam wściekła.
- Nic takiego, tata ci powie. – powiedział wymijająco i zaczął zdejmować buty.
Przypomniałam sobie, że zostawiłam Harrego samego  w salonie i szybko poszłam w tamtą stronę.
- To jest Harry. – przedstawiłam go tacie widząc zmieszanie malujące się na jego twarzy. – Kolega, mieszka niedaleko.
- Bardzo mi miło. – powiedział uśmiechnięty chłopak i wyciągnął rękę na przywitanie.
- Mnie również. – odwzajemnił uścisk tata, chociaż widziałam, że nie do końca cieszy się z jego obecności tutaj.
- Oglądaliśmy film, kiedy was nie było. – szczególny nacisk położyłam na „kiedy was nie było” poczym złapałam Harrego za rękę i odprowadziłam do drzwi. Widziałam ciekawe spojrzenia mamy i Rafała, którzy nie wiedzieli jeszcze kim on jest.
- To na razie. – powiedziałam niezbyt zadowolona otwierając mu drzwi.
- Żegnaj. – pożegnał się poczym nachylił przybliżając swoją twarz do mojej. No na reszcie, pomyślałam. Chciał dać mi buziaka w policzek, ale odwróciłam głowę i jego usta dotknęły moich. Delikatnie, zmysłowo i niepewnie. Poczułam jak uginają się pode mną kolana. Moglibyśmy tak trwać wiecznie, tylko we dwoje i nikt więcej. Poczułam jak Harry przysuwnie mnie bliżej i otula rękoma w talii. Założyłam mu ręce na szyje i poddałam chwili. Muszę przyznać, że całować cudownie, tak, że zapieroło dech w piersiach. Otworzyłam oczy i napotkałam jego rozkojarzone spojrzenie. Uśmiechnął się do mnie promiennie i przytulił jeszcze mocniej jakby chciał mnie zgnieść.
- Delikatnie wielkoludzie. – powiedziałam śmiejąc się. – Życz mi jutro powodzenia! – krzyknęłam kiedy się pożegnaliśmy.
- Będzie dobrze! Napisz po lekcjach, to wpadniemy z chłopakami! – odwrócił się i pomachał, po czym udał się w kierunku domu.
            Stałam jeszcze chwile na zimnie odtwarzając w myślach każdą sekundę naszego spotkania. Harry był idealny. Czuły, wrażliwy, zabawny i czułam się przy nim, hmm, piękna? To chyba za mocne słowo. Wiem, że gdy był blisko, chciało mi się śmiać. Chyba nie muszę dodawać, że się w nim kompletnie i doszczętnie zadurzyłam. Po uszy. Co tam uszy?! Po czubek głowy. Uśmiechnęła się do siebie i weszłam do domu.




                                                     
Po obejrzeniu "I że Cię nie opuszczę" jestem w tak romantycznym nastroju, że głowa boli! Ze sto razy zmieniałam wersę tego rozdziału, ale mam nadzieję, że będzie się podobał :) Dziękuję za miłe komentarze, wiem, że jest dla kogo pisać! <333

7 komentarzy:

  1. I nadszedł ten piękny moment <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Noo... to było takie romantyczne!!!

      Tyko szkoda że takie rzeczy nie zdarzają sie w realu!! :(

      Usuń
  2. jak słodkooo <3 ja chcę nowe ! szybko ! <33

    OdpowiedzUsuń
  3. aa ale to było mega ! <3 ja też chce nowy i to szybko bo ja nie wyrabiam ! :<

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne opowiadanie xD przeczytałam wszystko od początku do końca i muszę przyznać, że świetnie piszesz ;) Czy mogłabyś zajrzeć do mnie ( http://opowiadanie-1d-story.blogspot.com/ ) oczywiście jeśli masz czas xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, strasznie się ciesze, że sie podoba! :D + na pewno przeczytam :)

      Usuń